06.04.2014 - 09.04.2014
Kategoria: Naruto OC
Fragment:
II Rozdział IX
Spojrzałem za siebie, gdzie szedł Itachi z Sheeiren na plecach, która zignorowała wytyczne Mirvy, mając szeroko otwarte oczy i co chwilę warcząc coś mojemu bratu do ucha, który kompletnie ją krótko mówiąc olewał. Nie zdążyła go jeszcze poznać, więc nie wiedziała, że on rzadko mówił cokolwiek i nigdy się nie kłócił, zachowując totalną powagę. Uch, to będzie ciężka relacja przy jej charakterze.
Byliśmy coraz bliżej bramy. Mieliśmy do niej już kilka metrów, kiedy odbiliśmy lekko w lewo w stronę budki strażników. Mury okalające miasto były wysokie na ponad dziesięć metrów i za pewne grube na tyle, aby ochronić mieszkańców przed armatami - wynalazkiem tutejszej ludzkości, który dla mnie był niepraktyczny. Po co strzelać ciężkimi kulami z armaty, jak można rozpieprzyć te mury pięścią - jak Sakura - albo kulturalnie wjechać na ogromnym wężu? Dziwny ten Korynt.
Ludzie stojący w kolejce patrzyli na nas z nienawiścią. Ktoś nawet wystartował do Itachiego, lecz ten jedynie się na niego spojrzał i można powiedzieć, że na tym konflikt się zakończył.
Spojrzałem za siebie, gdzie szedł Itachi z Sheeiren na plecach, która zignorowała wytyczne Mirvy, mając szeroko otwarte oczy i co chwilę warcząc coś mojemu bratu do ucha, który kompletnie ją krótko mówiąc olewał. Nie zdążyła go jeszcze poznać, więc nie wiedziała, że on rzadko mówił cokolwiek i nigdy się nie kłócił, zachowując totalną powagę. Uch, to będzie ciężka relacja przy jej charakterze.
Byliśmy coraz bliżej bramy. Mieliśmy do niej już kilka metrów, kiedy odbiliśmy lekko w lewo w stronę budki strażników. Mury okalające miasto były wysokie na ponad dziesięć metrów i za pewne grube na tyle, aby ochronić mieszkańców przed armatami - wynalazkiem tutejszej ludzkości, który dla mnie był niepraktyczny. Po co strzelać ciężkimi kulami z armaty, jak można rozpieprzyć te mury pięścią - jak Sakura - albo kulturalnie wjechać na ogromnym wężu? Dziwny ten Korynt.
Ludzie stojący w kolejce patrzyli na nas z nienawiścią. Ktoś nawet wystartował do Itachiego, lecz ten jedynie się na niego spojrzał i można powiedzieć, że na tym konflikt się zakończył.
Rozdział 11
Jako że na miejscu nie było jeszcze dorosłych ninja, sami zajęliśmy się sobą (z niewielką pomocą apteczki). Aktualnie Akumu ma obandażowane całe plecy, Kaoru leży padnięty obok mnie, a ja odzyskuję siły.
I to właśnie jest okropne. To uczucie, gdy każda pusta komórka z osobna napełnia się czakrą - potworny ból. Co prawda nie jest tak źle, jakbym miała tej czakry za dużo.
Ech, i tak źle i tak niedobrze.
Z bólu łzy naleciały mi do oczu. Podniosłam ręce, żeby je wytrzeć.
Ugh, ostatnimi czasy zachowuję się jak pokraka. Miałam im pomóc, a jedyne co robię, to przeszkadzam. Przeze mnie Akumu został ranny...
Zanim się zorientowałam, łzy spływały już ciurkiem po moich policzkach.
- Naomi, wszystko gra? - zapytał Kaoru, leżący koło mnie.
Na jego słowa zbliżył się do mnie również Akumu.
- Czemu płaczesz? - zapytał zaniepokojony.
Kaoru poderwał się jak oparzony.
- Co się stało? - zapytał gwałtownie.
- Ech... - mruknęłam, ścierając łzy z policzków - To nic takiego. Po prostu dużo się działo...
Tak, bardzo dużo. Charlotta wróciła, żeby zabić najbliższą mi osobę. Akumu albo Kaoru są w niebezpieczeństwie; a tego kogo obierze za cel, zależy tylko ode mnie. Bo ona zniszczy najbliższą mi osobę.
Do niczego nie przydałam się dzisiaj podczas walki. Byłam bezużyteczna.
A teraz... Potrafię tylko płakać nad sobą. Naprawdę jestem beznadziejna.
- Nie przejmuj się już niczym, Naomi - powiedział Akumu, łapiąc mnie za rękę. Z mojej drugiej strony Kaoru zrobił to samo.
- Nic ci się nie stanie, jeśli my tu będziemy - powiedział Kaoru.
Odetchnęłam głęboko i zamknęłam oczy.
Na jedną, piękną chwilę pozwoliłam sobie o wszystkim zapomnieć. Póki mogę. I póki są przy mnie.
Jako że na miejscu nie było jeszcze dorosłych ninja, sami zajęliśmy się sobą (z niewielką pomocą apteczki). Aktualnie Akumu ma obandażowane całe plecy, Kaoru leży padnięty obok mnie, a ja odzyskuję siły.
I to właśnie jest okropne. To uczucie, gdy każda pusta komórka z osobna napełnia się czakrą - potworny ból. Co prawda nie jest tak źle, jakbym miała tej czakry za dużo.
Ech, i tak źle i tak niedobrze.
Z bólu łzy naleciały mi do oczu. Podniosłam ręce, żeby je wytrzeć.
Ugh, ostatnimi czasy zachowuję się jak pokraka. Miałam im pomóc, a jedyne co robię, to przeszkadzam. Przeze mnie Akumu został ranny...
Zanim się zorientowałam, łzy spływały już ciurkiem po moich policzkach.
- Naomi, wszystko gra? - zapytał Kaoru, leżący koło mnie.
Na jego słowa zbliżył się do mnie również Akumu.
- Czemu płaczesz? - zapytał zaniepokojony.
Kaoru poderwał się jak oparzony.
- Co się stało? - zapytał gwałtownie.
- Ech... - mruknęłam, ścierając łzy z policzków - To nic takiego. Po prostu dużo się działo...
Tak, bardzo dużo. Charlotta wróciła, żeby zabić najbliższą mi osobę. Akumu albo Kaoru są w niebezpieczeństwie; a tego kogo obierze za cel, zależy tylko ode mnie. Bo ona zniszczy najbliższą mi osobę.
Do niczego nie przydałam się dzisiaj podczas walki. Byłam bezużyteczna.
A teraz... Potrafię tylko płakać nad sobą. Naprawdę jestem beznadziejna.
- Nie przejmuj się już niczym, Naomi - powiedział Akumu, łapiąc mnie za rękę. Z mojej drugiej strony Kaoru zrobił to samo.
- Nic ci się nie stanie, jeśli my tu będziemy - powiedział Kaoru.
Odetchnęłam głęboko i zamknęłam oczy.
Na jedną, piękną chwilę pozwoliłam sobie o wszystkim zapomnieć. Póki mogę. I póki są przy mnie.
5. Panoptikus
- Musieliśmy się upewnić - kontynuował Kruk, jak o nim myślała Baala z braku lepszego określenia - że rzeczywiście mamy do czynienia z Okamurą. Teraz już w to nie wątpimy. Poza tym pozwoliliśmy sobie sprawdzić, jak radzicie sobie w walce i w trudnych sytuacjach.
Ach, tak? Więc to był test? Baali coraz mniej podobało się to wszystko. Chyba by już wolała, by Czarne Płaszcze okazali się zwykłymi szaleńcami, niż szaleńcami z planem.
- Początkowo chodziło nam tylko o Okamurę, ale po raportach od Deidary i Sasoriego uznaliśmy, że wasz potencjał jako duetu jest godny rozważenia.
- O co wam chodzi? Czego chcecie? - wypaliła Erika. Baala nawet by się nie zdziwiła, gdyby się okazało, że zielonka w ogóle nie słuchała jego przemowy.
Krukowi nawet nie drgnęła powieka. Odparł spokojnie:
- Wykonacie dla nas jedno zadanie. To wszystko.
Na moment zapadła cisza. Baala nie zdążyła jednak pomyśleć nad jego słowami, gdy natychmiast padła odpowiedź Eriki:
- Nie.
Zielonka nieoczekiwanie zamachnęła się, rzucając jednym ostrzem w Czarne Płaszcze, a potem chwyciła zdumioną Baalę za rękę i pociągnęła za sobą do tyłu. Zanim ta się zorientowała, już biegły jak szalone przez galerię skalnych kolumn, zostawiając Płaszcze w tyle. Jedno musiała przyznać - Erika była bardzo szybka w negocjacjach. Błyskawiczna wręcz.
- Musieliśmy się upewnić - kontynuował Kruk, jak o nim myślała Baala z braku lepszego określenia - że rzeczywiście mamy do czynienia z Okamurą. Teraz już w to nie wątpimy. Poza tym pozwoliliśmy sobie sprawdzić, jak radzicie sobie w walce i w trudnych sytuacjach.
Ach, tak? Więc to był test? Baali coraz mniej podobało się to wszystko. Chyba by już wolała, by Czarne Płaszcze okazali się zwykłymi szaleńcami, niż szaleńcami z planem.
- Początkowo chodziło nam tylko o Okamurę, ale po raportach od Deidary i Sasoriego uznaliśmy, że wasz potencjał jako duetu jest godny rozważenia.
- O co wam chodzi? Czego chcecie? - wypaliła Erika. Baala nawet by się nie zdziwiła, gdyby się okazało, że zielonka w ogóle nie słuchała jego przemowy.
Krukowi nawet nie drgnęła powieka. Odparł spokojnie:
- Wykonacie dla nas jedno zadanie. To wszystko.
Na moment zapadła cisza. Baala nie zdążyła jednak pomyśleć nad jego słowami, gdy natychmiast padła odpowiedź Eriki:
- Nie.
Zielonka nieoczekiwanie zamachnęła się, rzucając jednym ostrzem w Czarne Płaszcze, a potem chwyciła zdumioną Baalę za rękę i pociągnęła za sobą do tyłu. Zanim ta się zorientowała, już biegły jak szalone przez galerię skalnych kolumn, zostawiając Płaszcze w tyle. Jedno musiała przyznać - Erika była bardzo szybka w negocjacjach. Błyskawiczna wręcz.
Rozdział V: Do you know, who you are?
Stała na poboczu drogi w białej, zniszczonej sukience. Patrzyła na mnie złowrogo, co chwilę rozglądając się na boki. Wyglądała strasznie. Była przeraźliwie chuda, blada, a jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Jej bose, poranione stopy kierowały się w moją stronę.
Wysiadłem z auta, przerażony i zdekoncentrowany. Dreszcz przeszedł mi po plecach, a wiatr rozwiewał moje włosy w różne strony świata. Postawiłem pierwsze kroki i coraz szybciej zacząłem zbliżać się do dziewczyny. Zauważyłem kaszmirową chustkę na jej głowie, którą dostała ode mnie w prezencie. Po chwili jednak jednym ruchem ręki rozwiązała ją, a przedmiot, okrywający głowę dziewczyny opadł na ulicę. Wiatr wiał coraz mocniej, ciężko było mi złapać oddech. Nie zauważyłem żadnego samochodu, więc nie miałem się czego obawiać.
Po kilku chwilach stała naprzeciwko mnie. Głowę spuszczoną miała w dół, jednak jej zielone tęczówki skierowane były prosto na mnie. Bałem się jej, chociaż nie wiedziałem, czemu.
Uśmiechnęła się krzywo, widząc moje zaskoczenie. Dopiero z bliska mogłem zauważyć jej zniszczoną cerę i brudne, prześwitujące ubranie. Widać było, iż nie miała na sobie żadnej bielizny.
- C-co się dzieje? – zapytałem sam siebie. Nie miałem pojęcia, co to wszystko oznaczało.
- Wiesz, kim jesteś? – uniosła głowę.
- O co ci chodzi? – zlustrowałem jej sylwetkę od góry do dołu. To nie była moja Sakura, to zdecydowanie nie była moja Sakura… I dlaczego pytała mnie o takie rzeczy?
- Czy wiesz, co ci się przytrafiło? – zignorowała moje pytanie i dotknęła mnie swoją lodowatą dłonią. Wzdrygnąłem się i automatycznie odsunąłem.
- Sakura. – odpowiedziałem oschłym tonem. – Co ty bredzisz?
- Chcesz żyć w ten sposób? – znowu nie uzyskałem odpowiedzi na zadane pytanie. Westchnąłem ciężko. Co to za pytania i dlaczego to właśnie mi je zadawała? Poczułem dziwny skurcz w żołądku i nagle wszystko się cofnęło. Znowu znalazłem się w samochodzie, a po chwili z niego wyszedłem. Nie mogłem swobodnie się poruszać, coś kontrolowało wszystkie moje ruchy.
Stała na poboczu drogi w białej, zniszczonej sukience. Patrzyła na mnie złowrogo, co chwilę rozglądając się na boki. Wyglądała strasznie. Była przeraźliwie chuda, blada, a jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Jej bose, poranione stopy kierowały się w moją stronę.
Wysiadłem z auta, przerażony i zdekoncentrowany. Dreszcz przeszedł mi po plecach, a wiatr rozwiewał moje włosy w różne strony świata. Postawiłem pierwsze kroki i coraz szybciej zacząłem zbliżać się do dziewczyny. Zauważyłem kaszmirową chustkę na jej głowie, którą dostała ode mnie w prezencie. Po chwili jednak jednym ruchem ręki rozwiązała ją, a przedmiot, okrywający głowę dziewczyny opadł na ulicę. Wiatr wiał coraz mocniej, ciężko było mi złapać oddech. Nie zauważyłem żadnego samochodu, więc nie miałem się czego obawiać.
Po kilku chwilach stała naprzeciwko mnie. Głowę spuszczoną miała w dół, jednak jej zielone tęczówki skierowane były prosto na mnie. Bałem się jej, chociaż nie wiedziałem, czemu.
Uśmiechnęła się krzywo, widząc moje zaskoczenie. Dopiero z bliska mogłem zauważyć jej zniszczoną cerę i brudne, prześwitujące ubranie. Widać było, iż nie miała na sobie żadnej bielizny.
- C-co się dzieje? – zapytałem sam siebie. Nie miałem pojęcia, co to wszystko oznaczało.
- Wiesz, kim jesteś? – uniosła głowę.
- O co ci chodzi? – zlustrowałem jej sylwetkę od góry do dołu. To nie była moja Sakura, to zdecydowanie nie była moja Sakura… I dlaczego pytała mnie o takie rzeczy?
- Czy wiesz, co ci się przytrafiło? – zignorowała moje pytanie i dotknęła mnie swoją lodowatą dłonią. Wzdrygnąłem się i automatycznie odsunąłem.
- Sakura. – odpowiedziałem oschłym tonem. – Co ty bredzisz?
- Chcesz żyć w ten sposób? – znowu nie uzyskałem odpowiedzi na zadane pytanie. Westchnąłem ciężko. Co to za pytania i dlaczego to właśnie mi je zadawała? Poczułem dziwny skurcz w żołądku i nagle wszystko się cofnęło. Znowu znalazłem się w samochodzie, a po chwili z niego wyszedłem. Nie mogłem swobodnie się poruszać, coś kontrolowało wszystkie moje ruchy.
15# AOKIGAHARA
-Myślisz, że jesteś sprytna? – Dźwięk uderzanych szpilek o asfalt przebijał się przez moje bębenki. – Myślisz, że jesteś silniejsza ode mnie? – Jej głos był zdeformowany, niczym ścieżka dźwiękowa przepuszczona przez program audio.
W zasięgu mojego wzroku pojawiły się czerwone szpilki. Miały niezwykle przyciągający, rażący kolor. Nie miałam pojęcia, w jaki sposób wydawały ten charakterystyczny dźwięk, gdyż ziemia była miękka.
-Nie masz ze mną szans Sakuro Haruno, więc lepiej nie igraj z ogniem. Potrafię być bardzo niebezpieczna, szczególnie dla kogoś takiego, jak ty.
-Myślisz, że jesteś sprytna? – Dźwięk uderzanych szpilek o asfalt przebijał się przez moje bębenki. – Myślisz, że jesteś silniejsza ode mnie? – Jej głos był zdeformowany, niczym ścieżka dźwiękowa przepuszczona przez program audio.
W zasięgu mojego wzroku pojawiły się czerwone szpilki. Miały niezwykle przyciągający, rażący kolor. Nie miałam pojęcia, w jaki sposób wydawały ten charakterystyczny dźwięk, gdyż ziemia była miękka.
-Nie masz ze mną szans Sakuro Haruno, więc lepiej nie igraj z ogniem. Potrafię być bardzo niebezpieczna, szczególnie dla kogoś takiego, jak ty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz