Kategoria: SasuSaku
Rozdział: - 8 -
— Ile masz lat, Sasuke? – zapytał, a jego nos znów utkwił między papierami znajdującymi się na stoliku tuż przed nim. Widziałem, że ciągle w nich czegoś szukał, jakby dopiero w tamtym momencie ustalał strategię swoich poczynań i wciąż nie wiedział jak odpowiednio mnie podejść.
— Dwadzieścia osiem – odpowiedziałem. Miałem tylko jeden cel – chronić Itachiego. Bez względu na to jak wiele miał wspólnego z tymi wszystkimi zabójstwami, był ostatnią bliską mi osobą, której mogłem zaufać. Tylko to liczyło się w obecnym życiu. On i jego przetrwanie. Abym i ja przetrwał. Z nim. Razem.
Kategoria: GaaSaku
Rozdział 26
Zanim dotarli do głównej bramy, Gaara zatrzymał się na krótki postój, aby zregenerować siły. Starsza miała poważny i skupiony wyraz twarzy. Wie, że za chwilę będą musieli dołożyć wszelkich starań, by przywrócić zdrowie Sakurze. Gdy minęli wejście do wioski, pochłonął ich piasek chłopaka i przenieśli się prosto do szpitala. Od tej chwili trwa prawdziwa walka.
Kategoria: NaruHina
2. Paradoks
Później okazało się, że napadnięto na Sunę. A konkretnie Brzask, przed którym próbowała zabezpieczyć się jego ojczyzna. Któż mógł stwierdzić, co by się stało, gdyby w ramach kaprysu napadli na sąsiednią wioskę? Podbili by ją? Z całą pewnością. Byli potęgą. Ta organizacja to coś więcej niż tylko żołnierze. To geniusze.
Sam fakt podboju Suny, napawał ludzi o grozę. Zewsząd dochodziły spanikowane lamenty mieszkańców, bojących się o swoje zagrożone życie. Chociaż z drugiej strony obawy te nie były bezpodstawne. Któż bowiem nie bałby się grupy, która w dziesiątkę zawładnęła wioską pełną wyszkolonych żołnierzy? Mało tego – doskonale przygotowanych do walki żołnierzy.
Tę sytuację można było bez obaw nazwać paradoksem życia. W jednej chwili masz dziesięcioosobową grupę za bandę idiotów, którzy wychylają się ku wszystkim potęgom, aby pokazać wyższość, tak naprawdę równą poziomowi morza, a w drugiej srasz w gacie, że zginiesz z ich ręki. Nikt nie spodziewał się, że zero okaże się być najwyższą spośród liczb.
I to już nie jest ironia.
To pierdolony paradoks.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz