Nowe rozdziały od 04.01 do 11.01
Kategoria:
Akatsuki
24 -
Tortura jest sztuką
– Zapewne
wszyscy zastanawiacie się o co mi teraz chodzi, prawda? Dlaczego nie
przyszłam osobiście, nie starałam się walczyć i jej po prostu
nie wzięłam? Widzicie, lubię zabawę. Lubię dostawać to, czego
pragnę wiedząc, że wykonałam kawał ciężkiej roboty. Tak więc
oznajmiam wam, Akatsuki: bitwa się odbędzie, z pewnością, w dniu,
o którym wiecie, którego się spodziewacie. Zdaję sobie sprawę z
tego, iż istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że mi nie ufacie…
Ofiaruję wam jednak jednego z moich najdzielniejszych żołnierzy,
który to otruł twoją partnerkę, Liderze. Jesteś godnym
przeciwnikiem i podziwiam cię jako wojownika. Zadanie śmierci
takiej osobie jak ty będzie dla mnie chlubą do końca życia.
Zabijcie więc tego mężczyznę, który właśnie uświadomił wam,
jak głupi i naiwni byliście przez tyle czasu, a trucizna Konan
zniknie z jej chakry w tym samym momencie… Nie chcę wymiany. Chcę
walki. I ją dostanę.
Kategoria:
SasuSaku, Przyszłość
20
Słońce
wychylało się powoli zza horyzontu, zapowiadając początek nowego
dnia. Sasuke drgnął czując na ramieniu czyjąś dłoń. Nawet
przez jedną z cieplejszych koszuli jakie posiadał, poczuł lodowate
palce Haruno Sakury. Spojrzał w jej zielone, podkrążone oczy i z
zadowoleniem zauważył w nich iskierki gniewu.
-
To nie on - oznajmiła, przywracając mu wiarę w ludzkość. - Jego
chakra jest tak chaotyczna, że zauważyłabym ją zanim by
zdecydował się podejść do mojego namiotu - prychnęła.
- Wiem - burknął. - Ale nic innego nie możemy zrobić. Yamanaka ma go przesłuchać w Konoha.
Zadrżała.
- Czyli prowadzimy sprawcę z powrotem do wioski.
Chwycił jej dłoń w swoje, próbując przekazać jej nieco ciepła.
- Jestem tutaj - oznajmił twardo. - I chętnie obiję komuś tyłek.
Cień uśmiechu zamigotał na jej ustach, lecz zniknął tak szybko jak się pojawił. Wyswobodziła swoją dłoń i westchnęła cicho.
- Miejmy nadzieję, że to wystarczy.
- Wiem - burknął. - Ale nic innego nie możemy zrobić. Yamanaka ma go przesłuchać w Konoha.
Zadrżała.
- Czyli prowadzimy sprawcę z powrotem do wioski.
Chwycił jej dłoń w swoje, próbując przekazać jej nieco ciepła.
- Jestem tutaj - oznajmił twardo. - I chętnie obiję komuś tyłek.
Cień uśmiechu zamigotał na jej ustach, lecz zniknął tak szybko jak się pojawił. Wyswobodziła swoją dłoń i westchnęła cicho.
- Miejmy nadzieję, że to wystarczy.
Kategoria:
Naruto OC
34.
Ogień i woda
— Uchiha,
mów co masz do powiedzenia i spadaj — mruknęła siląc się na
spokój. Nie chciała wszczynać kłótni, a przynajmniej nie dziś.
Zamierzała zachować w pamięci ten miły wieczór i Itachi go nie
zepsuje, choćby nie wiedziała jak się starał. Widząc jak
mężczyzna zaciska szczękę, westchnęła ciężko przeczesując
palcami grzywkę. — To bez sensu. Serio, nie mam…
—
Podoba
ci się mój kuzyn?
— Myślę że to nie twój interes — warknęła po chwilowym szoku, spowodowanym tak bezpośrednim pytaniem. Potarła uspakajająco grzbiet nosa i stanęła do Itachiego plecami. — Jeśli to już wszystko to wypad. Idę do kuchni i jak wrócę, to ma cię tu nie być.
Liv nie zdążyła zrobić nawet kroku, jak została niespodziewanie odwrócona i przyparta do ściany, na co zareagowała głośnym sapnięciem. Zaskoczona patrzyła prosto w czarne oczy Uchihy, z konsternacją odnotowując, że trzyma jej nadgarstki w stalowym uścisku. Zmrużyła groźnie powieki, już uchylając usta aby głośno i wyraźnie wyrazić swój sprzeciw, ale właśnie na ten moment czekał Itachi.
— Myślę że to nie twój interes — warknęła po chwilowym szoku, spowodowanym tak bezpośrednim pytaniem. Potarła uspakajająco grzbiet nosa i stanęła do Itachiego plecami. — Jeśli to już wszystko to wypad. Idę do kuchni i jak wrócę, to ma cię tu nie być.
Liv nie zdążyła zrobić nawet kroku, jak została niespodziewanie odwrócona i przyparta do ściany, na co zareagowała głośnym sapnięciem. Zaskoczona patrzyła prosto w czarne oczy Uchihy, z konsternacją odnotowując, że trzyma jej nadgarstki w stalowym uścisku. Zmrużyła groźnie powieki, już uchylając usta aby głośno i wyraźnie wyrazić swój sprzeciw, ale właśnie na ten moment czekał Itachi.
Kategoria:
Akatsuki, Szkolne, Naruto OC
Rozdział
5
Nadszedł
dzień w którym to Sasori musiał odwiedzić sąd, tak dobrze znane
mu miejsce z filmów. W rzeczywistości był tu dopiero pierwszy raz
i już chciał wracać do domu. Czerwonowłosy siedział na ławce,
tuż obok swojej babci, czekając aż wielkie drzwi prowadzące do
sali sądowej się otworzą i ktoś ich zawoła. Czuł się jak
skazaniec. Nie zrobił nic złego, a ciągają go po sądach, bo
takie prawo. Nie rozumiał tego. Nie musiał, bo i tak mu się to nie
podobało. Do tego strasznie się denerwował, bez przerwy się
wiercił, zmieniając pozycje. A to podkurczał nogi, a to siadał po
turecku, albo na kolanach. Trudno mu było usiedzieć w miejscu w
takim stresie, choć babcia i Kakashi, który na luzie poszedł sobie
kupić herbatę z automatu, mówili mu że to tylko formalność i
nie ma się czym martwić. Nie bardzo chciał w to wierzyć, on
wiedział, że miał powód do zmartwień. Co jeżeli oddadzą go do
domu dziecka? Babcia chyba naprawdę miała to gdzieś. A nawet jeśli
nie, to były inne sprawy którymi się martwił. Jak to, że oskarżą
go o zabicie rodziców... w końcu nie znaleźli sprawcy, co jeśli
uznają jego za morderce? Zdawał sobie sprawcę absurdalności swych
myśli, ale nie mógł nic poradzić, że właśnie takie go
nachodziły.
-
Sasori, siądź po ludzku – odezwała się babcia, tracąc już
cierpliwość do wygibasów swojego wnuka. Ciągle się roił, jakby
miał robaki w tyłku.
- No przecież siedzę.. - burknął, ponownie podkurczając nogę, podciągając ją aż pod samą brodę. Oparł podbródek na kolanie.
- No przecież siedzę.. - burknął, ponownie podkurczając nogę, podciągając ją aż pod samą brodę. Oparł podbródek na kolanie.
Kategoria:
KakaSaku, Naruto OC
47.
Prawda
– Przepraszam
za tę agresję... Przez to wszystko, co miało miejsce w moim życiu,
jestem po prostu słaby. – Podniosła na niego wzrok. Bała się,
że naprawdę nic już nie sprawi, że będzie tak, jak dawniej. –
Są we mnie takie małe demony, które czasem bawią się moim
umysłem i uczuciami. Nie chcę by tak było... Tracę wtedy
kontrolę, panowanie nad sobą... Jakąkolwiek świadomość. Staję
się moimi demonami – prychnął, nie wierząc we własne słowa.
Wydawały się być tak głupie, jednak idealnie oddawały to, co
właściwie czuł. Przez chwilę obserwował podłogę, jednak
podniósł spojrzenie na dziewczynę i uśmiechnął się, kryjąc
dziwną rozpacz. – Uratujesz mnie, jeśli się nimi stanę?
Kategoria:
Naruto OC
Rozdział
VI Rozmowy na moście
-Nie
oczekuję specjalnego traktowania. Gaara. Jednak to ty tu jesteś
zdystansowanym dupkiem-
-Dzięki...-
nadęła policzki i wzruszyła ramionami. Cóż... Chociaż była
szczera. Może i właśnie to prawda? Nie chciałem wychodzić na
hipokrytę. Jak widać co innego robiłem, a co innego chodziło mi
po głowie. Zagubienie towarzyszyło mi niezmiennie od najmłodszych
lat, zmieniając tylko obiekt wokół którego się skupiało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz